wtorek, 18 marca 2014

Katarzyna Michalak - W imię miłości


"Edward, właściciel pięknego starego domu na Jabłoniowym Wzgórzu, nie przeczuwa rewolucji, jaka nagle nastąpi w jego życiu. Rewolucja ma na imię Ania, ma dziesięć lat i właśnie straciła wszystko… Tajemnica z przeszłości zmusi mężczyznę do postawienia pytań o to, co naprawdę jest ważne i czy w jego życiu jest miejsce na rodzinę. Książka zaskoczy bogactwem emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Ogromna ilość wzruszeń gwarantowana!


Trzymająca w napięciu historia o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, potrzebie bycia kochanym, tęsknocie za prawdziwą rodziną i o tym, że cuda się zdarzają."









Powiem szczerze, że im więcej recenzji książek Katarzyny Michalak czytam, tym bliżej jestem stwierdzenia, że albo ze mną coś nie tak, albo czytelników- klaskaczy jest za dużo. "Ogromnie wzruszająca", "piękna", "prawdziwa" to niektóre z określeń tej książki. Owszem sama historia - dziewczynki walczącej o przeżycie dla siebie i chorej matki, dziewczynki sprzedającej swoje książki, żeby przeżyć, mieć pieniądze na jedzenie... Sam pomysł na fabułę może i ciekawy, zapowiadający wzruszenia, dużą dawkę emocji i jednak przyjemną lekturę to wykonanie już pozostawiające wiele do życzenia. Wszystko, co się dzieje jest boleśnie przewidywalne, postacie bezbarwne, pomysły na zmianę akcji infantylne i w ogóle niezaskakujące. Tragizm, który autorka chciała nam przekazać - dramat osamotnionych i porzuconych kobiet trąci tandetą i farsą. Wszystko, co spotyka bohaterów jest przejaskrawione niczym w tandetnym romansidle, a prawdziwą "wisienką na torcie" jest zakończenie - najgorsze  z całej powieści, jakby autorka chciała napisać "podsumujmy, co wydarzyło sie u naszych bohaterów w ciągu ostatnich lat..." - nie spodziewałam się takiej małej pomysłowości po tak chwalonej wszędzie autorce.
Dużo czasu minie zanim sięgnę po kolejną książkę Katarzyny Michalak - będę raczej szukać czegoś o prawdziwym życiu.

Moja ocena 3/10


poniedziałek, 10 marca 2014

Éric-Emmanuel Schmitt - Kobieta w lustrze

Nie wiem jak to jest z książkami tego autora, ale każda z nich w jakiś sposób mnie zaskakuje, pozostawiając, po zakończeniu lektury z takim wielkim znakiem zapytania w głowie i uśmiechem na ustach.
Krótko - przyjemna lektura, chociaż wcale się na to nie zapowiadało.

"Życie to coś więcej.
Więcej niż rola do odegrania. Niż religia i konwenanse. Więcej niż mąż i dziecko. Pieniądze i sława.

Trzy kobiety. Gwiazda filmowa, mistyczka, arystokratka zafascynowana psychoanalizą.
Na pozór dzieli je wszystko.
Łączy obsesyjna myśl, że muszą porzucić swoje dotychczasowe życie i odnaleźć to, co naprawdę ważne.





Eric-Emmanuel Schmitt, zdobywca nagrody literackiej Goncourtów 2010, zabiera czytelników w niezwykłą podróż przez czas i historię, by przedstawić losy fascynujących kobiet. W swej najnowszej powieści z wrażliwością filozofa i pasją wytrawnego detektywa zgłębia tajemnice kobiecej duszy. W tym lustrze może się przejrzeć każda z nas."


Muszę przyznać, że ciężko przebijałam sie podczas lektury kilku pierwszych rozdziałów, ciągle przeskakując w kolejnych częściach po historiach życia trzech różnych bohaterek, gdzie każda z nich żyła w innym czasie, a do tego ich historie prowadzone były w różny sposób narracji. Już miałam odłożyć, bo przecież tak naprawdę nic się nie dzieje, a jedna z bohaterek - współczesna zaczęła mnie nawet irytować... tymczasem okazało się, że te trzy kobiece postacie zostały tak dobrze odmalowane przez autora, że im dalej w lekturze tym bardziej mnie ciekawiły - ich rozterki, wątpliwości, inność na tle środowiska i epok, w których przyszło im żyć. I co najważniejsze - ciągle przewijające się pytanie - czy te kobiety coś łączy, czy to po prostu trzy odrębne historie, przypadkowo wybrane... Autor zaskakuje w finale, wszystko układa się jak dobre puzzle.

I jak się okazuje autor przemyca ważna naukę dla tych kobiet, które przeczytają jego książkę - nie bój się zmian, zaufaj intuicji i bądź sobą, bez względu na to, czego oczekują od ciebie inni.

Same postacie kobiet-głównych bohaterek to materiały na osobne trzy powieści.
Anne średniowieczna mistyczka, która spotyka się z tak dziwnym darem, że ani ona ani jej współcześni nie potrafią sobie poradzić, a z czasem zaczynają się bać tego, co głosi ta dziewczyna. Nietrudno przewidzieć, co ją czeka, jednak jej odwaga i postawa, wierność sobie i prawdzie zasługują na szacunek, bez względu na czas, w jakim przyszło jej żyć.
Hanna - to kobieta, której życie na ówczesne czasy to spełnienie marzeń każdej dobrze urodzonej kobiety - ma pieniądze, kochającego męża, dom, zachodzi w ciążę, która jednak okazuje się tylko stanem urojenia. Zaniepokojona tymi zmianami - za namową ekscentrycznej ciotki decyduje się na leczenie psychoanalizą. I to zdecydowanie najbardziej fascynujący fragment książki - mamy szansę poznać, jak wyglądało to leczenie z perspektywy kobiety, jej obawy, ograniczenia konwenansów, a w końcu jej fascynacja tą metodą.
Anny - ostania z bohaterek to zepsuta i rozkapryszona gwiazda kina amerykańskiego, która ucieka w seks i używki dla zabawy? Ten wątek podobał mi się najmniej- może dlatego, ze było mi ciężko zrozumieć tą bohaterkę.

Tym niemniej lektura ciekawa, frapująca i dająca do myślenia.

Moja ocena 8/10